Okazało się, że cud natury, jakim jest tęcza, można stworzyć samodzielnie! Mało tego - da się ją jeszcze zamknąć w probówce. Wyczarowane własnoręcznie kolorowe obłoczki wzbudzały zachwyt nie tylko małych amatorów chemicznych eksperymentów, ale i ich Rodziców. A można było również porównać ciężar i gęstość kolorów! Bo okazało się, że jedne substancje opadają, a inne się unoszą - no i tworzą tęczę.
Tym, którzy potrzebowali po chwilach skupienia ruchu i aktywności fizycznej, swoje atrakcje oferowała sala gimnastyczna. Bo kto z małych ludzi nie lubi biegać, skakać i hałasować do woli? A tam nie tylko na to pozwalano, ale wręcz zachęcano do skoków, rzutów albo - do strzelania! Właśnie tak! Można było się sprawdzić w roli snajpera! Strzelnica laserowa, zazwyczaj wykorzystywana jako część pięcioboju, przeżywała prawdziwe oblężenie. Nawet niektórzy Rodzice spoglądali zazdrośnie na małych rewolwerowców! Ale nauczyciele wychowania fizycznego nie poprzestali na tym - dla tych, którzy uwielbiają rywalizację, przygotowano tor przeszkód. Tu wymagane były: szybkość, zwinność i bystrość. Ale nade wszystko zasady fair play - bo przecież najbardziej liczyła się świetna zabawa! A nic tak dobrze nie robi dzieciom, jak możliwość wspólnego, radosnego hasania i hałasowania.
Pohałasować i poskakać można było także przy muzyce. Najnowsze polskie hity muzyczne wyśpiewywali mali goście w towarzystwie starszych kolegów albo solo. A kto chciał - tańczył, jak mu w duszy grało.
Niespotykanym aspektem plastycznej twórczości okazało się malowanie na streczu. Fascynujące streczowe akwaria okazały się hitem. Nie tylko umożliwiały tworzenie zadziwiających, trójwymiarowych obrazów, ale dawały okazję do wykorzystania własnych dłoni jako narzędzia do malowania. Powstające drzewka, odciskane pieczątki tworzyły magiczny świat dziecięcej wybroni. A że przy tym farba znalazła się nie tylko na obrazie… no cóż - artysta ma prawo do twórczego bałaganu. Nieważne, w jakim jest wieku.
Inną formą artystycznej ekspresji było lepienie w glinie. To były wyjątkowe doznania dla sześciolatków. Powstawały króliczki, kurczaczki albo serduszka czy motylki. Wszystkie wytwory małych rąk można było zabrać ze sobą do domu. Niektórzy rodzice zostali nimi obdarowani od razu…
Pasjonaci kierunków ścisłych mogli sprawdzić się w badaniach naukowych, np. z mikroskopem. Badanie życia w miniaturze okazało się niespotykaną frajdą. Mikroorganizmy, komórki roślinne, niewidoczne gołym okiem, nagle odsłaniały swe tajemnice. A ci, którym było mało, mogli badać i rozpoznawać tropy zwierząt, by podczas wiosennych spacerów szukać śladów mieszkańców naszych parków i lasów. Można było także zasadzić roślinki, by potem, w domu, obserwować, jak rosną…
Było też coś dla wielbicieli nauk matematycznych - łamigłówki, szarady, zagadki, kolorowanki czy quizy, a nawet matematyczne puzzle. A w nagrodę – czekały pachnące gofry i smakowite babeczki. Dla Rodziców również, bo wykazywali się dzielnością i cierpliwością.
Lingwistycznie - bo przecież świat języków obcych nie jest sześciolatkom nieznany - można było zaprezentować swoje umiejętności czytając czy śpiewając po angielsku. A towarzyszyły temu gry i zabawy językowo - ruchowe.
Jednak nie tylko nauką i zabawą zachęcano dzieci do aktywności. Pojawiły się dwa punkty wyjątkowo istotne - pierwszej pomocy i bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Szkolenia prowadzili fachowcy, zaprzyjaźnieni z Siódemką - ratownik medyczny oraz policjanci. Dzieci sprawdzały się w roli osoby, udzielającej pierwszej pomocy albo przyszłego kierowcy. Niby zabawa, ale jak ważna i mądra.
Warto nadmienić, że wszystkie sześciolatki okazały się wyjątkowo samodzielne i odważne, bowiem w wędrówkach po szkole towarzyszyli im jedynie starsi koledzy. Rodzice musieli radzić sobie sami. W czasie, gdy ich pociechy eksplorowały świat wszechstronnej edukacji, dorośli zwiedzali budynki szkolne, podglądali trochę własne dzieci lub odpoczywali w szkolnej kawiarence przy kawie i słodkościach. Bo przecież nie samą nauką człowiek żyje…
Okazało się, że dwie godziny minęły niepostrzeżenie! Emocje, zabawa, nowe doświadczenia - to wszystko zaoferowała Siódemka swoim przyszłym uczniom. Ekscytacja i uśmiechnięte twarze dzieci i ich rodziców świadczyły chyba o powodzeniu Dnia Otwartego. „Mamy nadzieję, że z wszystkimi sześciolatkami spotkamy się we wrześniu. Bo edukacja w SP7 to trochę obowiązków, ale przede wszystkim frajda!”- tak mówią nauczyciele Siódemki, dziękując wszystkim obecnym za życzliwość i poświęcony czas.
Edukacja to naprawdę ważna kwestia, ale w wydaniu siódemkowym jest również fascynującą przygodą!